Świąteczny plac zabaw w naszym mieszkaniu.
Tym razem z lekkim „przymrużeniem oka”, bo bohaterem tego wpisu nie będzie plac zabaw zewnętrzny, o którym zazwyczaj rozmawiamy, a… mój salon. Jak domowy plac zabaw – tak wygląda mój dom po Wigilii…
Zacznijmy jednak od początku. Święta. Czas wyjątkowy, dla większości z nas to również czas szczególnych wydatków.
„W minionym roku przeciętna polska rodzina wydała na święta ok. 1280 zł. Jak się jednak okazuje, w skali Europy, kwota ta wcale nie jest wysoka. Zajęliśmy bowiem przedostatnie miejsce. Co ciekawe, tuż obok – na ostatnim miejscu, znalazła się ateistyczna i stabilna gospodarczo Holandia. (…) Około 30% wszystkich pieniędzy, jakie wydajemy podczas świąt, przeznaczamy na upominki dla najbliższych. Co ciekawe, jak wykazują statystyki, jedynie 10% badanych kupi więcej niż 3 prezenty, zdecydowana większość (65%) zakupi tylko jeden prezent.” (informacje ze strony Stefczyk Info)
W wielu rodzinach tylko dzieci otrzymują prezenty, w mojej obdarowujemy się wszyscy (co jest bardzo miłe), ale dziecko otrzymuje zawsze najwięcej podarków. Nie, nie zazdroszczę, wręcz przeciwnie – bardzo się cieszę 😉
Domowy plac zabaw – świąteczny raj dla malucha
Według statystyk – zabawki stanowią ponad 43% prezentów. I w ten sposób powoli dochodzimy do sedna 🙂 Mam wrażenie, że moja rodzina zdecydowanie zawyża tę statystykę… Dziecko, jak zapewne wszystkie dzieci, cały wigilijny dzień mówi tylko o tym, kiedy będzie Gwiazdor. Emocje wieczorem sięgają zenitu!
No i wreszcie nastąpił ten moment! Pięknie opakowania prezentów podarte i pomięte. Miałem wrażenie, że synkowi to „pakowanie” tylko zawadza 🙂 A kiedy w końcu udało mu się dostać do zawartości podarków, radosne piski potwierdzały trafność wyborów. Cieszymy się razem z nim, ale nie ma szans, by rowerek czy inny dziecięcy pojazd nie był wypróbowany w naszym salonie 🙁 Gra rozłożona na podłodze, a miś – no cóż, on też przecież bierze udział w tej zabawie… I tak właśnie pięknie wysprzątany przed Wigilią pokój to dziś domowy plac zabaw dla naszego dziecka. Taki mały i wewnętrzny, ale – bardzo radosny.
Opuścimy go, idąc na spacer, ale tylko po to, by znów wrócić do nowych zabawek. Mam nadzieję, że przed świętem Trzech Króli odzyskamy pokój i wszystko wróci do normy, a plac zabaw w mieszkaniu zastąpimy klasyczną zabawą na świeżym powietrzu. Zabawki znajdą swoje miejsce, dziecko odzyska spokój i nie będzie próbowało bawić się wszystkim naraz. Na razie – bawimy się tym świątecznym szaleństwem. Razem z dzieckiem, bo przede wszystkim o to chodzi w tych świętach, by być RAZEM.
Przepraszam wszystkich, którzy myślą w tej chwili o walorach duchowych Bożego Narodzenia. Macie rację, są bardzo ważne. Nie chcę ich umniejszać, jednak prawda jest taka, że małe dzieci widzą ten czas zgoła inaczej 🙂
Tutaj znajdziecie więcej na temat zwyczajów zakupowych Polaków 🙂